czwartek, 10 stycznia 2013

Część 1

Za namową ludzi z otoczenia wstawiam "gdzieś" mój tekst, hope u like it <3


PROLOG

Britney biegła już od dziesięciu minut, ale nawet przez chwilę nie pomyślała żeby zwolnić. Jej kasztanowe włosy do ramion związane były w ciasnego kucyka, który wesoło falował wraz z rytmem jej bioder. Oddychała spokojnie, mimo że jej serce zaczęło już przyspieszać swoje bicie. Właśnie przeskoczyła sporą kałużę, przy czym jej zielono-żółta bejsbolówka uniosła się na wietrze niczym peleryna super bohatera, a na brązowe conversy nie trafiła ani jedna kropla błota. Przebierała nogami jeszcze chwilę, aż zza rogu zobaczyła kontury trzech dziewczyn. Jedna z nich odwróciła się na pięcie, jej wielka, różowa wstążka we włosach rozbłysnęła w słońcu, a piękny uśmiech rozświetlił porcelanową cerę.

-Hej, Brit! – zawołała radośnie jasnowłosa.

Britney uniosła rękę i pomachała do przyjaciółek. Reszta odwzajemniła ten gest. Dalej pomaszerowały razem.

-Słyszałyście, że dyrektorka Mouver przesunęła godzinę rozpoczęcia balu… – wydukała zdyszana nowoprzybyła.

-Na którą!? Nie zdążę się przygotować! – krzyknęła Lucrecia, a jej kokarda nieco się przekrzywiła. Koleżanki przewróciły oczami.

-Spokojnie Luci, to nie jest najważniejsze na świecie. – to mówiąc, ruda Jaga spojrzała pytająco na Brit. Ta doskonale zrozumiała jej wzrok, po czym dokończyła, że na 18.00. Czarnowłosa Sky odwróciła na chwile głowę w kierunku szkoły, myśląc o kreacji na imprezę. Jej czarna, gotycka, sukienka z koronkowym dekoltem powinna przyjść pocztą już wczoraj, tymczasem Sky ciągle czekała.


ROZDZIAŁ I

            Jaga siedziała po turecku na swoim łóżku w pokoju w internacie i plotła wianek z polnych kwiatów. Delektowała się ich zapachem, natomiast kolczyki w kształcie pacyfek wesoło kołysały. Sukienka, którą miała zamiar założyć, powiewała swobodnie zaczepiona o framugę okna. Cienka tkanina falując mieniła się tysiącem barw. Pomarańczowe loki sięgające do linii biustu dziewczyny oraz równo ścięta grzywka idealnie podkreślały jej wydatne kości policzkowe. Piegi doskonale współgrały z brzoskwiniową karnacją. Jednak najbardziej zwracało się uwagę na zielone, kocie oczy Jagy, które czyniły ją tak niezwykłą. Nagle drzwi do pomieszczenia otworzyły się z hukiem i stanęła w nich zdenerwowana Skyler. Rzuciła obojętne spojrzenie w stronę rudowłosej.

-Co tu tak śmierdzi? – powiedziała wymownie patrząc na wiązankę. Jaga zignorowała komentarz ponuraczki, uśmiechnęła się tylko i pokazując znak pokoju wróciła do wyplatania.

Sky odburknęła odwracając wzrok od radosnej koleżanki, teraz zdecydowanie nie miała ochoty na szczęście, zaczęła przeglądać swoje stare ubrania, mając nadzieję, że znajdzie się coś na bal. Do pokoju weszła Lucrecia z Britney plotkując zawzięcie, każda z nich trzymała nowo kupioną kieckę. Widząc to, Skyler spochmurniała jeszcze bardziej, a przecież zaplanowała ten wieczór w najdrobniejszych szczegółach. Miał być wyjątkowy, weszłaby do sali ubrana w zamówioną miesiąc temu suknię z Francji, jej króciutkie, kruczoczarne włoski połyskiwałyby od setek kolorowych lamp, a bursztynowe oczy otoczone rzędem długich, gęstych rzęs byłyby szeroko otwarte i patrzyły na wszystko z entuzjazmem. Tymczasem utknęła, klęcząc przed swoją szafą wypchaną po brzegi ubraniami z Berlina, Paryża, Nowego Yorku, Florydy, mając na sobie spodnie z wyższym stanem w moro i włożoną w nie białą, lnianą bluzkę na ramiączka. Cały strój podkreśliła czarnym melonikiem i wysokimi glanami w tym samym kolorze. Z natury była bardzo ładna, ale i tak zawsze poprawiała obwódki oczu ciemną kredką, na pełne usta nakładała bordową szminkę, a uszy ozdabiała niezliczoną ilością złotych kolczyków. Jednak w jej garderobie z całego świata nie było ani jednej rzeczy, która mogłaby ją uratować w tej sytuacji.

-Za godzinę musimy wychodzić… - rzekła ostrożnie Luci, zerkając na krótko obciętą przyjaciółkę. Jaga włożyła na głowę dopiero co skończony wianek i ruszyła w stronę okna, Brit poszła z kosmetyczką do łazienki a Lucrecia tylko pisnęła i zniknęła we wnętrzu pokoju ze swoją kreacją i pudełkiem butów od Armaniego. Godzina minęła na mierzeniu, czesaniu, malowaniu i innych zabiegach upiększających. Tylko Skyler nie przesunęła się nawet o metr przez ten cały czas.

-No chodź Sky, we wszystkim wyglądasz fantastycznie… - powiedziała spokojnym głosem Jaga podchodząc bliżej do przyjaciółki. Jednak Sky nawet nie drgnęła, nie chciała żeby koleżanki zobaczyły łzy napływające jej do oczu.
-Idźcie beze mnie. – starała się odpowiedzieć jak najbardziej poważnym tonem, żeby nie usłyszały drgania w jej głosie.

10 komentarzy:

  1. Swietna, masz talent :)

    Natalia N. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. SUPCIO:)
    Ewelynu

    OdpowiedzUsuń
  3. - Boże, masz talent! - powiedziała Lucrecia z nieukrywaną ironią. Po czym dodała - Chujowe. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy ma prawo do własnej oceny, a ja do czytania nikogo nie zmuszam. Pozdrawiam ;)

      Usuń
    2. a ja cię nie pozdrawiam :)

      Usuń
    3. To dziwne, że powyżej jest napisane "pozdrawiam", ja tylko odpowiedziałam. Nie rozumiem, skoro nie podoba Ci się mój blog, to czemu znowu jesteś? ;> Jeśli tylko po to, by źle komentować, to uprzedzam, że będę kasowała wulgarne komentarze :)

      Usuń
    4. Jestę hejterę ;]

      Usuń
  4. dobrze, Zuzia!

    OdpowiedzUsuń