piątek, 11 stycznia 2013

Część 2


Brit spojrzała smutno na Lucrecia i Jage i dała znak, żeby już szły. Odwróciły się wolno w stronę drzwi i każda trzymając swoją kopertówkę, zaczęły iść w ich kierunku. W momencie, gdy Jagoda nacisnęła na klamkę, o mało co nie wpadłaby na mężczyznę, który stał tuż przed wejściem do ich pokoju z wyciągniętą ręką gotową do zapukania. Zreflektował się jednak szybko i wyprostował, wyciągając ręce z dość sporą paczką. Dziewczyna złapała pakunek, a kurier natychmiast zrobił w tył zwrot i zbiegł schodami na parter. Przyjaciółki uśmiechnęły się do siebie i odwróciły się do naburmuszonej Sky.

-Czy to twoje? – zapytała z przekąsem Lucrecia. Czarnowłosa poderwała się z miejsca i z entuzjazmem podbiegła do przyjaciółek z radością w oczach, jednak po chwili jej uśmiech zniknął, a twarz nabrała poważnego wyglądu. Skyler nie lubiła, gdy jej przyjaciółki widziały jak się cieszy, wolała być zawsze opanowana i sprawiać wrażenie, że jest jej wszystko obojętne i na niczym jej nie zależy, że nikt jej nie zdoła zranić albo skrzywdzić. Luci uśmiechnęła się słodko i podała pakunek z sukienką. Sky nerwowo chwyciła paczkę starając się nie okazać żadnych uczuć. Wyszeptała tylko  „dzięki”.

- Dogonisz nas? – spytała Brit promiennie i udała się razem z pozostałymi imprezowiczkami na salę balową nie czekając na odpowiedź. Skyler była w duchu bardzo wdzięczna dziewczynom, że pomimo jej trudnego charakteru z nią wytrzymują. Odwróciła się i postawiła długo wyczekiwaną przesyłkę na podłodze, usiadła naprzeciwko niej i szybko otworzyła wieko. Piękna tkanina kusiła swoją gładką powierzchnią i delikatnością. Ujęła ją ostrożnie w obie dłonie i rozłożyła starannie na łóżku chcąc zobaczyć ją w całej okazałości. Czarny kolor idealnie pasował do grafitowej, aksamitnej pościeli. Zmieściła staranne, długie przygotowania, które zwykle trwają dwie godziny w dziesięć minut. Niesamowita kreacja już zdobiła zgrabne ciało dziewczyny zwiewnie opadając na jej kształtne, smukłe nogi. Suknia sięgała przed kolano, więc mogła sobie pozwolić na czarne, prześwitujące zakolanówki. Do tego czarnego koloru botki na obcasie i mnóstwo bransoletek z pasującymi do nich kolczykami. Dekolt kiecki był dość strojny, więc nie założyła żadnego naszyjnika, natomiast krótkie włosy, naturalnie gładkie i ułożone, nie potrzebowały stylizacji. Złapała z komody drobną torebkę na złoconym łańcuszku i ruszyła do drzwi. Niespodziewanie upadła z głuchym hukiem, aż wszystkie ozdoby na jej nadgarstkach zadźwięczały. Podniosła się z trudem na łokciach nie rozumiejąc co się stało. Ku jej zdziwieniu pod jej nogami leżało pudło, które przyniósł spóźniony kurier. Jednak jej uwagę przykuła jedna z desek, z których była ułożona podłoga, wyraźnie się  poluzowała pod wpływem upadku. Kucnęła i ostrożnie podniosła oderwany kawałek. We wnęce, który zostawił leżała stara, zżółkniała, pognieciona kartka. Rozejrzała się niepewnie po pokoju, była sama. Ostrożnie wyciągnęła skrawek z wnęki i rozchyliła jego brzegi, spoglądając badawczym wzrokiem za siebie.

-Głupi żart? – pomyślała. Jej oczy znów wróciły do oglądania znaleziska. Na wymiętym materiale widniały już wyblakłe litery, ale bez większego problemu można było je odczytać. Sky odchrząknęła cicho i zaczęła śledzić każdą literę z osobną, dokładnie je oglądać i może rozpoznać pismo któregoś z kolegów. Jednak nie znała technik, które by tak postarzały papier, wypłowiały atrament zdawał się mieć ze sto lat, a głosił takie słowa:

„By znaleźć drzwi do miejsca,
Gdzie nikomu nie wolno wejść,
Będziesz musiał pokonać cień
I bardzo nisko zejść.”

-Pokonać cień? – zdziwiła się i przewróciła oczami.

-Bardzo śmieszne! – krzyknęła w przestrzeń jakby ktoś zaraz miał wyjść spod łóżka i tupnąć nogą, bo nie udał mu się kawał. Jednakże nastolatka wciąż była jedyną osobą w pomieszczeniu. Zmarszczyła czoło i wstała z kolan mocno zaciskając palce na papierze. Mimowolnie jej wzrok skierował się na aksamitną sukienkę. Ścisnęła pięści jeszcze mocniej i cisnęła znalezisko do szuflady. Strzepnęła paprochy z kreacji, wytarła zakurzone dłonie w ściereczkę wiszącą na metalowej poręczy przy łóżku Brit i w pośpiechu wyszła z pokoju, w drodze jeszcze układając na nowo włosy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz